Wpływy masonerii. Posoborowa Msza

Benedykt XVI

Benedykt XVI

Mimo doniesień prasowych Benedykt XVI nie „uwolnił” Mszy trydenckiej („przedsoborowej”) w Wielki Czwartek. Jednak coś jest na rzeczy i być może do takiego wydarzenia niedługo dojdzie, a kryzys, który rozpoczął się na dobre wraz z Soborem Watykańskim Drugim, przynajmniej częściowo wyhamuje. O. Yves Congar, jeden z ojców soboru, przyrównał to wydarzenie do rewolucji październikowej w Kościele. Tak zwany „duch soboru” objawił się w postaci nowego rytu Mszy świętej. 12 grudnia 2006 roku kard. Jorge Medina Estevez powiedział, że Ojciec Święty ogłosi niedługo dokument zezwalający na swobodne odprawianie Mszy świętej w rycie trydenckim. Jeśli do tego dojdzie, wydarzenie to można będzie z powodzeniem nazwać kontrrewolucją w Kościele. „Natomiast nie jest rzeczą ani mądrą, ani godną pochwały wracać we wszystkim i za wszelka cenę do starożytności. I tak, by użyć przykładu, błądzą ci, którzy chcą ołtarzom przywrócić pierwotny kształt stołu”(Pius XII, Encyklika „Mediator Dei” z 1947 roku.) „Reforma liturgiczna jest głównym zwycięstwem Kościoła katolickiego, posiadając swój wymiar ekumeniczny, gdyż różne Kościoły i wyznania chrześcijańskie postrzegają ją nie tylko coś wartego podziwu, lecz również jako znak dalszego postępu.” (Abp Annibale Bugnini, główny autor Novus Ordo Missae) "Rezultatem reformy liturgicznej jest nie odnowa, ale dewastacja” – napisał sam Josef kard. Ratzinger. Za to Antoni kard. Bacci wraz z Alfredem kard. Ottavianim, ówczesnym przewodniczącym Kongregacji Doktryny Wiary, napisali: "Novus Ordo Missae, tak w swym całokształcie, jak i w szczegółach, oddala się zadziwiająco od katolickiej teologii Mszy Świętej, wyrażonej na XXII Sesji Soboru Trydenckiego."

Benedykt XVI widzi problem

„Jestem przekonany, że kryzys w Kościele, którego jesteśmy świadkami, wynika w wielkiej mierze z dezintegracji liturgii” – napisał Joseph kard. Ratzinger, obecny papież Benedykt XVI. Stwierdził on też, że ukierunkowanie kapłana w stronę wiernych było błędem. Osobiście napisał wstęp do książki Klausa Gambera „Zwróćmy się ku Panu!”. Ten wybitny liturgista udowodnił, że odwrócenie celebranta w stronę ludu nie ma nic wspólnego ze zwyczajami pierwszych chrześcijan. Potwierdza to tylko tezę o sprotestantyzowaniu obecnej liturgii Mszy świętej.

Nowa Msza nie jest soborowa

Sobór Watykański Drugi budził i budzi wiele kontrowersji. Jego przeciwnicy nie zostawiają na nim suchej nitki zarzucając mu w każdym miejscu skrajny modernizm. Otóż mimo oczywistych nowinek, Sobór przemawia niejednokrotnie językiem iście tradycyjnym. Przykładem jest właśnie konstytucja o liturgii „Sacrosanctum Konsylium”. Zwolennicy Vaticanum Secundum często uznają za sukces zamianę łaciny na języki ojczyste, nazywane w liturgice językami wulgarnymi. Jednak Sobór nigdy nie wskazywał na wyeliminowanie łaciny. Przeciwnie, konstytucja o liturgii wyraźnie mówi, że „można pozwolić we Mszach odprawianych z udziałem wiernych na stosowanie języka ojczystego w odpowiednim zakresie, zwłaszcza w czytaniach i "modlitwie powszechnej", oraz jeżeli warunki miejscowe tego wymagają, w tych także częściach, które należą do wiernych. Należy jednak dbać o to, aby wierni umieli wspólnie odmawiać lub śpiewać stałe teksty mszalne, dla nich przeznaczone, także w języku łacińskim.” Podobna sytuacja dotyczy śpiewu. Najczęściej wykonywane utwory mszalne (nierzadko będące prostymi piosenkami wykonywanymi przy akompaniamencie gitar) nie mają nic wspólnego ze wskazaniami konstytucji. Z dokumentu niezadowolone byłyby również „katolickie” feministki, ponieważ Sobór Watykański Drugi mówi: „Muzycy zaś i śpiewacy, a zwłaszcza chłopcy, powinni także otrzymać rzetelne wykształcenie liturgiczne.” Mało tego, konstytucja o liturgii bardzo wyraźnie zaleca tradycyjny śpiew kościelny: „Śpiew gregoriański Kościół uznaje za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w czynnościach liturgicznych powinien on zajmować pierwsze miejsce wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu.” Również instrumentarium współczesnych liturgistów (gitary, grzechotki, perkusja, klaskanie) nie ma źródła w dokumencie Soboru: „W Kościele łacińskim należy mieć w wielkim poszanowaniu organy piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw niebieskich. Inne natomiast instrumenty można dopuścić do kultu Bożego według uznania i za zgodą kompetentnej władzy terytorialnej (…)”. Otóż owo często pojawiające się w konstytucji „można dopuścić” stało się pretekstem do zmian liturgicznych we wszystkich jej sferach.

Przykład "posoborowej" Mszy świętej.

Jak doszło do fabrykacji Najświętszej Ofiary?

Msza Święta sprawowana w tradycyjnym (klasycznym) rycie rzymskim

Msza Święta sprawowana w tradycyjnym
(klasycznym) rycie rzymskim

Msza święta Pawła VI nazywana również Mszą posoborową lub Nową Mszą Świętą (Novus Ordo Missae) powstała w sposób, który nigdy dotąd nie miał miejsca w Kościele. Pius XII w swojej encyklice „Mediator Dei” wykładał, że Msza ewoluuje w naturalny sposób wraz z czasem. Jak róża, która z pączka staje się kwiatem. Tymczasem Msza posoborowa powstała przy biurku. Teoretycznie za Nową Mszę Świętą odpowiedzialny był papież Paweł VI, ale w rzeczywistości ryt opracowała specjalna komisja zwana Konsylium, która składała się z około 200 osób. Liderem tego gremium został abp Annibale Bagnini, który później został oskarżony o członkostwo w loży masońskiej. Konsylium składało się głównie z soborowych ekspertów, których w pracy nad reformą liturgii wspierało sześciu protestanckich „obserwatorów”. Można zadać sobie pytanie, w czym mogą doradzać heretycy przy opracowywaniu przez katolików nowego rytu Najświętszej Ofiary? Odpowiedź leży w zrozumieniu idei ekumenizmu, ale to inna, równie ciekawa historia. Napomnę, że Paweł VI podziękował protestantom za ich wkład w tworzenie nowej Mszy. Jaki był efekt tej współpracy? Profesor teologii protestanckiej na uniwersytecie w Strasburgu, pastor Gerard Siegwalt pisał do pewnego katolickiego biskupa twierdząc, że "w odnowionej Mszy nie ma nic, co mogłoby krępować ewangelika". Również oficjele kościołów reformowanych przyznają, że obecnie protestanci mogą brać udział w eucharystii w kościołach katolickich, "jeżeli używana jest druga modlitwa eucharystyczna”.

Kolejny przykład "posoborowej" Mszy świętej.

Ciężko uwierzyć, że twórcą Novum Ordo Missae był abp Annibale Bugnini. Wszak nawet dość liberalny papież Jan XXIII wyrzucił go z papieskiego Uniwersytetu Luterańskiego. Powodem ekspulsji ówczesnego wykładowcy liturgii były poglądy, których nie sposób było pogodzić z wiarą katolicką. Niestety, z następnym pontyfikatem arcybiskup winduje do stanowiska sekretarza Świętej Kongregacji Kultu Bożego. Następnie, jak już napisałem, zostaje przewodniczącym Konsylium zajmującego się przygotowywaniem nowej Mszy. Jako powód reformy przywołano trzy argumenty: aggiornamento (dostosowanie się do ducha czasów współczesnych), powrót do źródeł oraz oczywiście ekumenizm. Aggiornamento w praktyce oznaczało wyeliminowanie elementów sacrum i uczynienie z Mszy czegoś na kształt spotkania wiernych. Powrót do źródeł jest bałamutnym sloganem oznaczającym, że organicznie powstająca liturgia, której formę ustalił św. Grzegorz Wielki, a ostatecznie skodyfikował św. Pius V, była błędna czy niedoskonała. Zastawiając się tym argumentem odwrócono kapłana w stronę ludu. Jednak jak udowodnił znany liturgista ks. Klaus Gamber, od samego początku Chrześcijaństwa Ofiarę Mszy Świętej odprawiano tyłem do ludu, na ołtarzu zwróconym na wschód. Tak więc Msze zawsze miały charakter ofiary, a nie uczty tak podkreślanej przez nowy ryt. Warto nadmienić, że do książki Gamblera na temat kierunku celebracji przedmowę napisał nie kto inny, jak sam kard. Ratzinger. Trzeci argument za reformą, ekumenizm, przybrał realną formę w zniesieniu stricte katolickich elementów Mszy. Obecny rytuał przypomina bardzo Msze protestanckie, zresztą temu mieli służyć wspomniani niekatolicy pomagający w pracy Konsylium. Trudno to sobie wyobrazić, ale dla przykładu znany protestant, Max Thurian z Taize, ułożył niektóre modlitwy do oficjum na święto Przemienienia Pańskiego.

Masoneria autorem Mszy świętej?

Powyższa teza wygląda na skandalizującą prowokację, jednak non argumentum contra fatum. Nie należy oczywiście przerysowywać roli wolnomularstwa, ale rozważyć fakty. Otóż wszystko wskazuje na to, że główny twórca nowej Mszy, abp Bugnini przynależał do masonerii. Na jaw wyszły nawet listy arcybiskupa do swojej loży, w których obwieszcza, że udało mu się zniszczyć katolicką liturgię. W języku polskim treść listów opublikował sam ks. prof. Michał Poradowski, współpracownik tak wybitnych postaci jak Roman Dmowski, Stefan kard. Wyszyński czy zmarły niedawno i nieodżałowany Augusto Pinochet. Szczegóły sprawy opisał wybitny katolicki pisarz i publicysta, Michel Davis. Z jego śledztwa wynika jedno: nie można w stu procentach udowodnić przynależności Bugniniego do wolnomularstwa, ale ponad wszelką wątpliwość można powiedzieć, że o takiej przynależności był przekonany Paweł VI. Po ujawnieniu sensacyjnej wiadomości, papież usunął Bugniniego ze stanowiska sekretarza Kongregacji Kultu Bożego. Mało tego. Papież rozwiązał cała kongregację, a kłopotliwego arcybiskupa wysłał na placówkę do Iranu. Dla watykanistów była to ewidentna zsyłka. Pozbyto się biskupa wolnomularza, ale nie pozbyto się Mszy, którą on właśnie skonstruował. W istocie Msze odprawiane w naszych rodzimych parafiach to najprawdopodobniej efekt prac masona, a na pewno modernisty. Trudno to sobie wyobrazić, ale nie sposób widzieć sprawę inaczej. Stąd jeszcze bardziej cieszą zapowiedzi przywrócenia przez Benedykta XVI Mszy świętej w rycie trydenckim (Msza święta Piusa V). Dodam za ks. prof. Poradowskim, że wolnomularze mieli w Watykanie wielu swoich „braci”. Jednym z nich był kardynał Lienart, który wspólnie z kardynałami Fringsem, Alfrinkiem, Döpfnerem i Suenensem był głównym motorem zmian dokonanych na Drugim Soborze Watykańskim.

Większość biskupów mówi „nie”

Kardynał Josepha Suenens, prymas Belgii i osobisty przyjaciel Pawła VI, napisał szokujące w swej szczerości słowa: „Można by sporządzić imponującą listę twierdzeń uważanych przez Rzym w przeszłości, a nawet całkiem niedawno za jedynie prawdziwe, które zostały usunięte przez ojców Soboru Watykańskiego II". Podobnie rzecz ma się z Mszą świętą. Wydaje się, że cała teologia odnosząca się do Mszy została zamieniona; że pomysły ongiś potępione uzyskały azyl w posoborowej liturgii. Jednak przeprowadzenie rewolucji mszalnej nie nastąpiło bez oporu. 24 października 1967 roku w kaplicy Sykstyńskiej, podczas Synodu Rzymskiego, abp Bugnini zaprezentował zreformowany przez siebie ryt Mszy nazwanej wówczas Missa normativa (Msza normatywna). Wynalazek arcybiskupa zdegustował większość biskupów, którzy nie chcieli się zgodzić na sprotestantyzowanie i wypaczenie Najświętszej Ofiary. Większość z nich głosowało przeciwko temu projektowi. Niestety pomimo krytycznego głosu hierarchów Mszę normatywną z detalicznymi poprawkami promulgował papież Paweł VI jako Novus Ordo Missae. Nie jest tajemnicą, że Bugnini miał duży wpływ na Ojca Świętego. Msza święta, serce katolicyzmu, została zatwierdzona bez akceptacji Kongregacji Doktryny Wiary oraz bez wysłuchania krytyki, która poczynili biskupi na Synodzie Rzymskim.

Czy Benedykt XVI uwolni Msze trydencką?

Jezus Chrystus

Prasa, zwłaszcza włoska, regularnie donosi, że niedługo nastąpi przywrócenie do łask Mszy łacińskiej przedsoborowej. Padały nawet daty, oczywiście nieprawdziwe, jednak wszystko wskazuje na to, że coś jest na rzeczy. Z dobrze poinformowanego źródła w Rzymie dowiedziałem się, że faktycznie papież nosi się z zamiarem pozwolenia kapłanom na całym świecie na odprawianie Mszy trydenckiej. Pewne ruchy można było już zaobserwować. Ojciec Święty pozwolił części byłym kapłanom z Bractwa Św. Piusa X na utworzenie Instytutu Dobrego Pasterza. Księżom z Instytutu zagwarantowano możliwość sprawowania Mszy łacińskiej oraz pozwolono na „konstruktywna krytykę Soboru Watykańskiego Drugiego”. Ojciec Święty podjął dialog ze wspomnianym Bractwem założonym przez tradycjonalistę abpa Marcela Lefebvre’a. Być może ta konfraternia również ureguluje niedługo swój formalny statut w Kościele katolickim. Jednym z postulatów Lefebvre’a było właśnie uwolnienie Mszy świętej w tradycyjnym rycie. Wiadomo jednak, że ruch ten spotka oponentów wśród hierarchii kościelnej. Wiadomo, że bardzo chłodno przyjmą to biskupi francuscy, którzy wielokrotnie krytycznie wypowiadali się na temat Mszy łacińskiej. Kilka dni temu wbrew niezadowolonym modernistą w Watykanie zebrała się specjalna komisja przygotowująca dokument mówiący o uwolnieniu Mszy trydenckiej. Gotowy dokument przedłoży papieżowi przewodniczący komisji, kard. Darío Castrillón Hoyos, emerytowany prefekt Kongregacji Duchowieństwa.

W tygodniku „Wprost” można było przeczytać artykuł pióra ks. Kazimierza Sowy. Przypomnijmy, że ks. Sowa jest dyrektorem Katolickiego Radia Plus oraz dyrektorem tworzącego się kanału religijnego Grupy ITI. Mówiąc wprost „robi” dla liberalnej frakcji w polskim kościele mającej między innymi za cel zwalczanie Radia Maryja, nie mówiąc już o tradycjonalistach katolickich. Ks. Sowa znany jest z częstych ataków na wspomniane środowiska, za to wychwala pod niebiosa dyżurne autorytety, czyli przykładowo abpa Józefa Życimskiego i ks. Adama Bonieckiego. Z artykułu z „Wprost” dowiadujemy się o stanowisku znanych hierarchów kościoła niemieckiego i francuskiego, którzy torpedują pomysł uwolnienia Mszy trydenckiej, zanim jeszcze Benedykt XVI podjął taką decyzję. Ale nie tylko progresiści z najbardziej zgniłych moralnie krajów europejskich walczą z tradycyjną liturgią, broniąc jednocześnie swego rodzimego nowinkarstwa. W Polsce również mamy dwa Kościoły skrótowo określane jako kościół krakowski i toruński. Nie muszę pisać, któremu nie będzie na rękę powrót do starych, czcigodnych i nieskalanych modernistyczną rewoltą rytów i obyczajów. A diabeł boi się Mszy, która wychowała setki błogosławionych i świętych. Ks. Sowa tytułuje swój artykuł: „Schizma trydencka. Zrównanie mszy trydenckiej z posoborową może doprowadzić do rozłamu w Kościele”. Mądremu dość po … tytule, żeby zrozumieć czego boi się ksiądz dyrektor z ITI.

Msza jest źródłem łaski i siły niezbędnej do chrześcijańskiego życia. Należy liczyć na mądra decyzję Benedykta XVI. Jednak kryzys w Kościele nie zasadza się tylko na upadku liturgii. Jest dużo głębszy. Modernizm potępiony przez św. Piusa X przeniknął do seminariów, na ambony, do książek. Ekumenizm, kolegializm, nowa eklezjologia, wolność religijna, oto trucizna, która toczy Kościół. Ciężko mi wyobrazić sobie Mszę trydencką odprawianą na ekumenicznym spotkaniu. Ta Msza po prostu nie dialoguje, Ona nawraca. Liczę na decyzje Ojca Świętego, ale pozostaję realistą, wiem dokąd zaszliśmy, jednak wierzę, że „że Niepokalana jest potężniejsza i Ona zetrze głowę węża piekielnego"(św. Maksymilian Maria Kolbe).

Czytelnia